Nadrin |
Wysłany: Śro 16:57, 18 Kwi 2007 Temat postu: 2. Pierwsze śniegi i kufelek bezalkoholowego. |
|
Wszelkie drogi, pobocza i dachy (nie licząc dachu gildii magów) pokryły się delikatną warstewką mroźnego puchu. Wszyscy mieszkańcy wioski krzątali się wokół swych domostw, starając się uchronić je przed nagłym atakiem bezlitosnej zimy. Półmrok panował już na niebie kiedy to drzwi karczmy otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Do sali ze świstem wpadł podmuch lodowatego powietrza. Bard wkroczył do karczmy rozglądając się po zgromadzonych. Niedbałym gestem strzepnął płatki śnieżnego puchu z płaszcza i skierował się do stolika w rogu, gdzie siedziały dwie elfki, w ciszy sącząc swe trunki.
-Luth zmarzła.- zaczęła jedna kiedy tylko Nadrin stanął przy stoliku. Bard uśmiechnął się lekko, po czym zdjął swój płaszcz i zakrył nim drugą elfkę.
-Dzięki.- szepnęła smętnie. Już od paru dni była strasznie smutna. Nadrin żałował, że nie może jej pomóc.
-Nie ma za co.- odparło diabelstwo uśmiechając się lekko.
-Elfie!- rozległ się krzyk gdzieś zza pleców barda. Ten zignorował jednak ów wrzask.
-Elfie! Noga!- wydarł się znów przepity głos. Tym razem zawtórowała mu jednak fala szyderczego śmiechu.
-Nie słyszysz jak cię wołam kundlu?- odezwał się po raz kolejny głos. Tym razem Nadrin poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Odwrócił się powoli na pięcie. Jego wyraz twarzy był swoistą mieszanką zirytowania, znudzenia i litości.
-Nie jestem elfem…- odrzekł. Patrząc się głęboko w głupawe oczy górujące nad nim. Mężczyzna zdjął swą dłoń z ramienia barda, ten niedbałym gestem starł z barku niewidoczny brud.
-Zejdź mi z oczu.- powiedziało po chwili diabelstwo.
-Oooo! Bo co?! Zrobisz mi kuku?- mężczyzna odezwał się udając grymas strachu. Jedyną reakcją barda było założenie swych srebrnych włosów za uszy. W tym samym momencie, w odległym kącie Sali złowieszczo błysnęła para czerwonych oczu. Po chwili zza pleców mężczyzny wyłoniła się para równie tępych i umięśnionych typków. Nadrin uśmiechnął się zawadiacko i nim napastnicy zdążyli cokolwiek zauważyć wyjął oba rapiery z pochew. Syk trącego o siebie metalu przeciął powietrze. Mężczyźni, którzy przed chwilą dołączyli do całego zajścia, próbowali coś zrobić, jednak przeszkodziły im w tym sztylety na gardłach. Nadrin okręcił się na pięcie przecinając jednocześnie tętnice na szyi pierwszego z mężczyzn. Krew trysnęła szkarłatnym strumieniem zalewając brudną podłogę. Drow stojący za pozostałymi napastnikami próbował poderżnąć im gardła, jednak jeden z nich wywinął się i rzucił na barda. Nadrin wymierzył celny sztych zatapiając ostrze rapiera głęboko w piersi pijaka. Diabelstwo kucnęło przy jednym z trupów i wytarło ostrza o jego ubranie.
-Ktoś jeszcze?- zapytał się rozglądając dokoła. Wokół walczących uformowało się kółko gapiów. Widząc to bard uśmiechnął się przelotnie i ukłonił. Zawtórowały mu nikłe oklaski.
-Hm… Niezły występ.- podsumował drow, chowając swoje sztylety w zakamarki płaszcza.
-Powiedzmy…- rzucił bard –Gdzie krasnal?- zapytał po chwili. Drow bez słowa poprowadził go do stolika niedaleko, przy którym siedział małych rozmiarów krasnolud. Miał nietypowo białą skórę, i co dziwniejsze trzymał kufel nie przykładając go nawet do ust.
-Eee… Co jest?- zapytał lekko zdezorientowany Nadrin.
-Bardzie… Jeżeli jeszcze kiedyś wciśniesz mi jakąś miksturkę mówiąc, ze to bimber to cię uduszę…- wysapał coraz bardziej zdenerwowany krasnolud.
-Ja naprawdę… Z resztą, w świątyni dali ci odtrutkę nie płacz…
-Chrzanię taką odtrutkę! Nie mogę PIĆ!!- wrzasnął zrozpaczony. W tym momencie w karczmie zapadła cisza, a wzrok wszystkich skupił się na krasnoludzie.
-A to?- zapytał niepewnie Nadrin.
-Bezalkoholowe…- odparł, bliski płaczu krasnolud.
-No to… A tak w ogóle, gdzie gnoma posialiście?- zapytał bard, starając się zmienić temat.
-Ech… Gnom powiadasz…- zaczął kręcić drow.
-Nie no… Który tym razem go zabił? Normalnie w świątyni powinni dawać nam zniżkę…
-On nie rozumiał moich problemów! Ja mam doła, staram się mu wyżalić, a on milczy i się głupio uśmiecha!- zaczął się tłumaczyć krasnolud.
-Wiesz… Ciężko mu mówić, po tym jak drow odciął mu język…- wysapał bard.
-Aaa…. To dlatego tak śmiesznie jęczał… |
|